Życie powinno być niczym… ukochana para butów turystycznych. Takich, wiesz, które niejedno przeszły. Takich, które nigdy nie zawiodły. Wygodnych. Praktycznych. Niezniszczalnych. Idealnie spełniających Twoje i tylko Twoje potrzeby. Potrafiących zabrać Cię na dowolny szczyt.
Patrzę na swoją garderobę i nie, nie odczuwam jeszcze w pełni zadowolenia. Pewnie nigdy jej w 100% nie odczuję. Czy zawsze przychodzi koniec organizacji szafy czy urządzania mieszkania? Oczywiście nie. Wiecie o tym doskonale. Ale coraz bardziej czuję, że nad nią panuję a ciuchy mnie słuchają (tak, perfekcjonistki biorą się z braku poczucia kontroli, bo tylko brak niedoskonałości daje jej złudzenie). Ubrania w każdym razie mną nie rządzą. Raczej mam takie, które mi odpowiadają. Wygodne, w moim rozmiarze i w moim stylu.
Podobnie jest z urządzaniem wnętrza. Musi spełniać Twoje oczekiwania, nie moje. To Tobie ma się w nim wygodnie mieszkać. Zasady? Filozofia życia? To narzędzia. Mają służyć Tobie, nie odwrotnie. A skoro tak, to i relacje powinny być „szyte na miarę”. Życie w ogóle powinno być „na miarę”. Dla jednych to domek na wsi. Dla innych – artystyczny loft w wielkim mieście. Dla jeszcze innych camper. Jedni chcą pracy na etacie, inni marzą o własnej firmie a jeszcze inni – to freelancerzy i cyfrowi nomadzi, zawsze w drodze.
Jestem coraz bliżej tego swojego miejsca na ziemi, gdzie mogę śmiać się, złościć i płakać, kiedy tylko mam na to ochotę. A chęć mam na to, by swoje rzeczy osobiste (ubrania, buty, kosmetyki, elektronikę, dokumenty) spakować w walizkę (ciuchy i buty), kuferek podróżny (kosmetyki) i torebkę. A reszta? Zawsze znajdzie się w wynajętym mieszkaniu. Z drugiej strony kusi mnie czasami wizja urządzonego „pode mnie” gniazdka, gdzie nawet szafa jest pomyślana tak, że idealnie pasuje do mnie i mojego stylu życia (z szufladą na buty na samym dole, przesuwnymi drzwiami, półkami i nadstawką po sufit na walizkę). Porcelaną, książkami i winylami. Kusi mnie dom. A może da się to jakoś z pomocą A. połączyć w całość?